czwartek, 21 sierpnia 2014

Delicate

Jestem tylko człowiekiem. Nie przewiduję przyszłości, często pozwalam się rozkładać przeszłości w moim umyśle, dając przyzwolenie, by fetor biegłych wydarzeń wdarł się w moje myśli, by nim przesiąkły, a potem grzebię je wraz z tym co było, bo przez nie znów tracę teraźniejszość. Znowu zasypuję jej cząstkę, rodzące się przyszłe historie i tkwię próbując oczyścić umysł ze stęchlizny.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem ideałem. To prawda. Sama często powtarzam, że mam dobre serduszko, tylko wyjątkowo chujowy charakter. Dużo przez to tracę, ale i często na tym zyskuję. Można się sprzeczać, czy to dobrze czy źle, tylko, kto z nas jest bez winy? A kto na siłę próbuje udowodnić światu, że jest lepszy, niż pokazuje rzeczywistość? Na pewno nie ja.

To śmieszne, kiedy po raz kolejny uświadamiam sobie, że żywię dwa przeciwstawne uczucia do jednej mojej cechy. Kocham swój egoizm, ale częściej go nienawidzę. To rozstraja moje myśli.

Mam patologiczną potrzebę bliskości.
Mimo to nie daję się dotknąć. Nie pozwalam się poznać.

To mnie rujnuje i równocześnie utrzymuje przy życiu. Kiedy moja opowieść zatacza koło, myśli rozsypują się w pył.


3 komentarze:

  1. Jakby to powiedzieć- widzę, że jesteśmy pod tym względem podobne. Zarówno z egoizmem jak i z potrzebą bliskości i jednocześnie odrzucaniem jej. Dobrze podsumowane- dobre serduszko, ale chujowy charakter.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ideałem nie jest nikt, ideału nie można by było kochać- przynajmniej, mi się tak wydaje. Bo w dużej mierze, to właśnie słabości i niedoskonałości w ludziach nas przyciągają, to, że można je nieraz objąć i kochać pomimo. Ale..chyba odchodzę od tematu,
    A poza tym, jak dla mnie nie masz chujowego charakteru, wiem że to niewiele i cię nie znam, ale to co wiem i znam, ten ułamek jakoś już lubię, więc cóż. Są i dobre rzeczy:)
    Czasem po prostu na dotyk musi przyjść odpowiedni moment...i czasem to musi być ktoś, kogo dotyku pragniemy bardziej, niż swojego życia,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem dla niektórych chciałoby się po prostu być kimś lepszym. Nieidealnym, dalekim od perfekcji, ale zwyczajnie ludzkim i jak najlepszym w swoim człowieczeństwie. A jednak popełnia się błędy i nieświadomie rani, a to boli o wiele bardziej niż cios zadany przez kogoś, skierowany w nas. Po prostu... To taki dziwny okres, kiedy mój egoizm bardzo mocno daje o sobie znać. Chciałabym uwagi, skupienia i czasu przyjaciół, a otrzymuję wymówki. I trochę mi wstyd, bo oczekuję, że będę mogła wylać trochę swojego żalu, a przecież każdy ma problemy, każdy chciałby czasem pomarudzić, ot tak. Może to dlatego, że to ja zazwyczaj słucham, tym razem chciałabym zostać wysłuchana. Pozbyć się słów pełnych niepewności, goryczy, pozwolić żeby ich smak zniknął z koniuszka języka.

      To takie zdanie z dużą dawką ironii, które często rzucam w żartach, którym czasem tłumaczę swoje głupie potknięcia, by rozładować atmosferę. Zwłaszcza gdy obrywam za dobre chęci, kiedy się za bardzo zaangażuję. Czasem są chwile, gdy wydaje mi się bliskie prawdy, a jednak wciąż pracuję nad sobą, więc widzę je jako zwykłe momenty słabości, o których łatwiej napisać, niż opowiedzieć. Nic więcej, ni mniej. Jednak miło mi to słyszeć i wzajemnie :)

      A co, kiedy już się rozsmakowało w takim dotyku? Co kiedy nagle... zniknie? Jak sobie poradzić z utratą takiego odczuwania?

      Usuń