Jesteśmy pokoleniem nieładu. Nie układamy wszechświata
ani w naszych głowach, ani nawet nie mamy w planach go układać. Nie
wierzymy, że da się cokolwiek uporządkować, uregulować. Usprawnić. Mamy
marzenia, które graniczą z mrzonkami; nadzieje, których nie jesteśmy
pewni. Przemyślenia, które chowamy sami przed sobą - nie na dnie
szuflady, nie w kieszeniach. One gromadzą nam się na opuszkach
zmarzniętych dłoni, które czasami potrzebują, by ktoś je mocno chwycił i
pokazał, którędy iść. Pod podeszwami butów, gdy niepewnie stawiamy
kroki w przyszłość.
Kryją się za misternym uniesieniem kącików ust, w cynicznym uśmiechu. Pod powiekami, kiedy uciekamy w sen.
Jesteśmy
pokoleniem, które wierzy w nic. I nawet tego nie widzi. Bo
wokół przecież wszystkiego jest aż nadto. Dookoła wieczny hałas, tłok,
przesyt. Tylko w środku jakoś tak pusto. Nijako.
Tylko
chwilami jakoś tak przykro, że uciekło to nasze dzieciństwo, a dorosłość
jeszcze nie nadeszła. Że dokonaliśmy już niejednego wyboru i niejednego
gorzko pożałowaliśmy.
Tylko chwilami głupio, że są tacy, którzy TYLKO w to wierzą.
Ja nie wierzę w dobre zakończenia i złe początki, w zwroty akcji i napięcie, które wokół siebie budujemy. Wierzę natomiast w cele. Bez półśrodków, ciszy. Może jutro będzie gorzej, ale jeśli jest do czego dążyć, to warto. I jeśli nawet nie umiemy dziś zdefiniować świata, ubrać go w słowa, czy cokolwiek innego, jeśli nie potrafimy się w nim odnaleźć i nie potrafimy go zmienić... Przecież nikt nie każe nam nic zmieniać. My po prostu, powinniśmy mieć do czego dążyć.
My po prostu nie powinniśmy wiecznie niedopowiadać naszego życia. Prawda, Kocie?
Dzisiaj dla odmiany kilka słów bez akompaniamentu muzyki.
ciepło nieutulone
i oczy niedomknięte
sny nieuspokojone
wprost spod powiek
wyjęte
oczy podszyte łzami
zaszyte milczeniem usta
i przestrzeń między słowami
prawdziwie niczyja
pustka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz